piątek, 5 lipca 2013

[SK] Pora zacząć uczyć!

Po tych dwóch dniach pobytu znalazłam z otaczającymi mnie ludźmi wspólny język. Ja podłapałam trochę słowackich słówek, oni zaś polskich. Można powiedzieć, że dogadujemy się bez problemu. A jak się nie da językiem to się da gestami ;). W zupełnie innej sytuacji był Turek - Salczuk. Mówi po turecku i angielsku, trochę rozumie po niemiecku. Jeden chłopak w domu dziecka mówi po angielsku, zna podstawy. W ten sposób wychodzi zazwyczaj na to, że ja tłumaczę sobie ze słowackiego na polski, a potem Salczukowi na angielski. Jest śmiesznie, wszyscy się uczą nowych słów w różnych językach. 

Popołudnie spędziliśmy gawędząc na kanapie przed telewizorem. Leciały jakieś programy, ale wszystko zdubbingowane, więc ja rozumiałam jakieś 40%, a Salczuk nic ;). Na obiad mieliśmy zupę, tak jakby fasolową i puree z grochu z jakimś rodzajem pasztetu. Mięso było pycha, ale tej papki nie zjedliśmy. Wcale nam nie mieli tego za złe, pani w kuchni się śmiała z naszych min. Na podwieczorek dostaliśmy po jogurcie. Salczuk był zdziwiony, że tutaj się je 5 posiłków, a nie 3.

Po obiedzie przyjechała ostatnia praktykantka - Ola z Kalisza. Była zmęczona 10 godzinną jazdą autobusem, więc daliśmy się jej zdrzemnąć. Sami trochę poszlajaliśmy się po okolicy, po czym chłopaki zaczęli "rozmawiać" o sporcie. W końcu doszło do tego, że odbył się mecz piłki nożnej. Drużyny były mieszane z racji braku wystarczającej liczby osobników płci męskiej w okolicy.
Mecz na boisku w domu dziecka ;)
Było emocjonująco, gorąco i wreszcie przestało być tak przerażająco cicho w tej okolicy! Dzieciaki wyszły z pokojów, starsi wychowankowie wyszaleli się po (a niektórzy przed) pracy. Mecz przyciągnął nawet osoby mniej usportowione - mieliśmy kibiców. Od razu widać, że tchnęliśmy trochę życia do tego domu.

Znaleźli się też kibice!
Po godzinie wykończeni zawodnicy poszli pod prysznic, a potem zabraliśmy Salczuka i Olę do sklepu. Musieliśmy kupić jednorazowe bilety na autobus na kolejny dzień. Przy okazji poszliśmy też na lody. Wszyscy byli zachwyceni. Dzień zdecydowanie należał do udanych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz