czwartek, 20 listopada 2014

Nauka hiszpańskiego w pół roku - aktualizacja

Jak zapewne część z Was wie dokładnie trzy lata temu zaczęłam intensywną naukę hiszpańskiego. Dla niewtajemniczonych odsyłam do posta podsumowującego sprzed dwóch lat - Ekspresowa nauka hiszpańskiego. Przez ten okres czasu informacje w nim zawarte nie są już w 100% aktualne i z tego powodu nie są całkowicie użyteczne. Moją uwagę zwrócił ostatnio Anonimowy (wielkie dzięki!) swoim komentarzem pod tym właśnie postem i z tego powodu postanowiłam poszperać trochę w internecie i zamieścić aktualizację. Nie mogę powiedzieć, że sprawdziłam i przerobiłam te pozycje, po prostu starałam się znaleźć książki, które są najbardziej zbliżone do tych, których sama używałam.

Etap I
  • "Hiszpański w 1 miesiąc", wyd. LektorKlett (ok. 30 zł)
  • "Profesor Pedro Słownictwo 6.0" wyd. Egdard (ok. 70 zł)
Korzystałam z niedostępnej już książki "Język hiszpański. 20 minut każdego dnia", obecnie ta seria samouczków została zastąpiona właśnie przez "... w 1 miesiąc". Jest bardzo zbliżona do starej wersji, również zawiera płytę, a co najważniejsze została zaprojektowana tak, aby skończyć ją w miesiąc. Jest to bardzo dobry start nauki - masz miesiąc na pobieżne zapoznanie się z językiem i zdecydowanie, czy na pewno chcesz się go uczyć. Książka kosztuje w sumie niewiele (na Allegro jeszcze mniej), więc nawet jeśli zmienisz zdanie, to nie wydasz fortuny.

Etap II
  • "Język hiszpański. Ekspresowy kurs dla początkujących" wyd. PONS (ok. 50 zł)
  • "Testy gramatyczno-leksykalne A1-A2" wyd. Edgard (23 zł)
Tutaj również przerabiałam samouczek, który nie jest już w sprzedaży. Książka, którą proponuję obejmuje poziomy A1 i A2, czyli mniej niż ta, z której ja korzystałam. Równocześnie składa się ona tak właściwie z dwóch książek i aż 5 płyt CD, które zawierają 20 rozdziałów. Na pewno jest to dokładniejsza nauka i nie ma takiego pędu z przerabianiem kolejnego materiału. Na plus :). 

Z testów korzystałam, nadal są dostępne w wydawnictwie Edgard, z próbką można się zapoznać na ich stronie.

Etap III
  • "Testy gramatyczno-leksykalne A2-B1" wyd. Edgard (22 zł)
  • "Hiszpański w ćwiczeniach A2-B1" wyd. Edgard (22 zł)
  • "Hiszpański gramatyka w pigułce" wyd. Edgard (20 zł)
Są to te same pozycje, które ja wykorzystywałam. Przykładowe strony i spisy treści są oczywiście dostępne na stronie wydawnictwa. Osobna książka do gramatyki bardzo się przydaje, polecam tą, ponieważ obejmuje poziomy A1-B1, więc na pewno nie zaskoczy zaawansowanymi zagadnieniami. Chociaż te książki obejmują poziom B1 myślę, że spokojnie można się za nie zabrać po przerobieniu wcześniejszego samouczka. Jeśli ktoś wolałby nadal korzystać z podręcznika to proponuję:
  • "Język hiszpański. Ekspresowy kurs dla średniozaawansowanych" wyd. PONS (ok. 50 zł)
Ponownie są to dwie książki i tym razem dwie płyty CD. Jest to kontynuacja poprzedniego samouczka obejmująca poziomy B1 i B2, więc jeśli ktoś chce się nauczyć tylko do poziomu B1 to proponuję przerobienie tylko połowy.

Etap IV, V, VI
Wszystkie pozycje z tych etapów nadal są dostępne. Jest to czas szlifowania języka, nabywania konkretnych umiejętności. W etapie czwartym chodziło o mówienie, w piątym o umiejętności egzaminacyjne, a w szóstym ponownie o zdolność komunikacji. 

Podsumowując, na naukę od zera do poziomu B1 (czyli dogadanie się w podróży) można wydać mniej niż 300 zł. Przy intensywnej codziennej nauce może to zająć około pół roku. Nie uwzględniam tutaj etapów IV, V i VI, gdyż są one dość indywidualną sprawą. Nie każdemu potrzebny jest egzamin i nie każdy ma czas na wakacyjny kurs. Po sumiennym wykonaniu trzech etapów naprawdę można się zapisać na kurs na poziomie B1, pogadać z innymi i nie wstydzić się brakiem wiedzy. Uczcie się, bo warto! :)

wtorek, 18 listopada 2014

Studenckie wtorki: Po co planować karierę?

Pierwsza odsłona studenckich wtorków pod nowym adresem! Dzisiejszy temat to planowanie kariery, opowiada o tym Chris Dula, którego mam nadzieję kojarzycie z poprzedniego tygodnia. Po co planować karierę, kiedy zacząć i czy rzeczywiście jest w tym jakiś sens?

Why Do Career Planning Now? Because Getting The Job You WANT Requires A Strategy


Najprostsza odpowiedź na pytanie tytułowe Po co planować karierę to: łatwiej jest trafić w tarczę, jeśli w nią celujesz! Jeśli nie masz ustalonego celu, bardzo trudno jest do niego dotrzeć. 

Odkryj dziedziny, którymi możesz się zainteresować
Na studiach powinieneś dowiedzieć się, co jest Twoją pasją. Czy podoba Ci się studiowany kierunek? Wyobrażasz sobie siebie w tej dziedzinie? Chciałbyś pracować i wykorzystywać studia na co dzień? Według badań tylko 30% ludzi pracuje w karierze ściśle powiązanej z ukończonym kierunkiem studiów. Dlaczego? Bo nie było pracy, bo praca była daleko, bo mało płacili, ale również, bo praca była nudna! Pamiętaj! Możesz zmienić kierunek, nie jesteś zmuszany do pracy powiązanej z kierunkiem. Nie kontynuuj przeraźliwie nudnych studiów, które absolutnie nie sprawiają Ci przyjemności tylko dlatego, że już jesteś na drugim roku. Niektóre uczelnie pozwalają zmienić kierunek nawet na trzecim roku! Bądź szczęśliwy, nie zmuszaj się do studiowania.

Odkryj możliwości kariery
Bądź świadomy rynku. Każdy kierunek oferuje mnóstwo możliwości, po skończonej ekonomii niekoniecznie musisz pracować w banku, po psychologii zostać terapeutą, po filologii uczyć, po inżynierii pracować w fabryce, a po medycynie być lekarzem. Nie istnieje jedna ścieżka kariery, to od Ciebie zależy, w którą stronę pójdziesz! Zorientuj się, co możesz robić po ukończeniu swojego kierunku. Która praca najbardziej Ci się podoba? Która daje największe możliwości zatrudnienia? Którą na pewno odrzucisz? Gdzie chciałbyś pracować?

Co zrobić, gdy zawęzisz możliwości
Gdy już mniej więcej określisz, co Cię interesuje pora zacząć do tego dążyć. Najłatwiej wstąpić do odpowiednich organizacji! Wszelkie koła studenckie, AIESEC, IAESTE, ELSA, IFMSA, BEST, AEGEE, PANEUROPA, CEMS, EGEA, EUROAVIA, ESTIEM, IAAS, IVSA, SIFE i wiele, wiele innych! Rozejrzyj się! Pójdź do Biura Karier na swojej uczelni, odwiedź strony internetowe, pogadaj ze znajomymi. Zostań wolontariuszem, zacznij pracę w wymarzonej dziedzinie. Realizuj praktyki i staże, na których jesteś w stanie czegoś się nauczyć. I niezależnie od kierunku: ćwicz języki obce.

Przygotuj się do kontynuacji edukacji/zatrudnienia
Bądź realistą - czy wybrana przez Ciebie kariera będzie istnieć za 10 lat? Jakie są perspektywy znalezienia pracy? Co jest wymagane do podjęcia pracy? Potrzebujesz jakichś licencji, zezwoleń, certyfikatów? Są jakieś wymagania zdrowotne? Czy je spełniasz? Jaki kierunek potrzebujesz skończyć, żeby mieć jak najlepszą wiedzę teoretyczną potrzebną w tym zawodzie? 

Zastanów się, czy na pewno potrzebujesz wyższy stopień naukowy. Jeśli tak, to w jakiej dziedzinie? Jaka uczelnia oferuje pożądany przez Ciebie kierunek? Jak trudno jest się dostać? Co jest wymagane? Przejrzyj plan studiów, zobacz czego będziesz się uczyć. Jeśli masz taką możliwość to złóż podanie na kilka uczelni. Sprawdź, jaki wydział najbardziej Ci odpowiada.

Bądź pewny, zdecydowany. Wiedz, co chcesz osiągnąć.

Za tydzień: Jak uporać się ze stresem?

niedziela, 16 listopada 2014

MARS: Akademia Wiedzy Praktycznej

Na pewno znacie Marsa. Nie, nie planetę - korporację! Wbrew pozorom nie produkują oni tylko popularnego batonika, a także wiele innych słodyczy, karm dla zwierząt oraz dań gotowych. W listopadzie i grudniu odbywa się kolejna edycja Akademii Wiedzy Praktycznej. Co to takiego? Jest to cykl warsztatów z różnych dziedzin: marketingu, sprzedaży, finansów, produkcji, inżynierii, HR, logistyki, ... Odbywają się one w 7 miastach (Warszawa, Kraków, Wrocław, Poznań, Gliwice, Łódź, Gdańsk), kilka jest również oferowanych online. Warsztaty są bezpłatne, o zakwalifikowaniu się decyduje kolejność zgłoszeń. Zapisy otwierają się dwa tygodnie przed terminem warsztatu.




Oczywiście najwięcej warsztatów i te najbardziej atrakcyjne (przynajmniej według mnie) odbywają się w Warszawie, co niestety oznaczało, że muszę wybrać jeden. Całodzienna wyprawa co kilka dni byłaby trochę uciążliwa, a dłuższy pobyt w stolicy niemożliwy do zrealizowania ze względu na studia. W końcu się zdecydowałam i mam nadzieję, że uda mi się zapisać. Jest to warsztat z kategorii zarządzanie przedsiębiorstwem o tytule: What does Mars to be one of the best companies in the world for so many years? - meeting with General Manager of Mars Petcare Poland. Tak! Jest to spotkanie z dyrektorem generalnym!

Sprawdź, może znajdziesz warsztat dla siebie!


Follow my blog with Bloglovin

piątek, 14 listopada 2014

Zmiana adresu

W sobotę 15 listopada nastąpi zmiana adresu bloga z dwukierunkowa.blogspot.com na wielokierunkowa.blogspot.com. Dzisiaj i jutro mogą wystąpić problemy z wczytaniem strony, bo planuję pozmieniać kilka rzeczy :)

czwartek, 13 listopada 2014

5 porad jak wstać z łóżka dla największych śpiochów

Listopad. Krótkie dni, długie noce, chłodno, pada, mgliście. A to przecież tylko wykład to nie muszę być na ósmą na uczelni. A następne tylko ćwiczenia, na których zazwyczaj nie sprawdzają obecności. A na kolejnych jeszcze mam dwie nieobecności do wykorzystania. To może jednak zostanę w łóżku i pośpię do południa?

Nie! Nie daj się jesiennej chandrze! Rusz się z łóżka i zacznij coś robić, a na pewno będziesz czuć się o wiele lepiej, niż po wstaniu z łóżka prosto na obiad. Przede wszystkim nie będzie tego uczucia zmarnowanego dnia :). Ale jak to zrobić?

1. Budzik w innym pokoju
Połóż telefon jak najdalej od łóżka, najlepiej w innym pokoju. Włącz budzik na maksymalną głośność. Ustaw czas trwania drzemki na 1 minutę i zaznacz, aby alarm był odtwarzany nawet w trybie cichym. W ten sposób nawet jeśli jakimś cudem nie zwleczesz się z łóżka po pierwszym alarmie, to 1 minutowe przerwy na pewno Cię do tego odpowiednio zachęcą. A jak już wyjdziesz z łóżka, to po co do niego wracać?

2. Użyj dwóch różnych alarmów w dwóch różnych miejscach
Jeden budzik jak najdalej od łóżka (patrz punkt pierwszy), drugi zaraz obok łóżka albo w łazience. Ten drugi ustaw tak, aby dzwonił minutę po tym pierwszym. W ten sposób budziki będą Ci kazały przejść się po mieszkaniu, a ruch jest świetnym sposobem na obudzenie się. Jeśli drugi budzik umieścisz w łazience, to jeszcze łatwiej będzie Ci zacząć dzień. 

3. Zostaw odsłonięte okna
Dużo łatwiej jest obudzić się, gdy słońce powoli pojawia się w Twoim oknie. Nie zasuwaj rolet ani zasłon do końca, najlepiej zostaw je całkowicie odsłonięte. Bardzo trudno wstaje się z łóżka, gdy w pokoju jest ciemno. Pora roku sprawia, że mamy mniej słońca, nie pozbawiaj się go dodatkowo!

4. Spakuj się dzień wcześniej
Im mniej rzeczy masz do zrobienia przed wyjściem z domu, tym lepiej. Spakuj torbę dzień wcześniej, ewentualnie przygotuj wszystko do spakowania. Jeśli nigdy nie możesz zdecydować, co na siebie włożyć, pomyśl o tym wieczorem. W ten sposób unikniesz porannej paniki.

5. Zjedz lekką kolację i nie podjadaj w nocy
Z pełnym brzuchem źle się zasypia, a jeszcze gorzej wstaje. Zjedz lekką kolację (niekoniecznie kotleta z frytkami), a później nie podjadaj. Jeśli przed snem zaburczy Ci w brzuchu, to napij się trochę wody (ale nie całą butelkę!). Dużo lepiej wstaje się po przespanej nocy, niż po ciągłym nocnym wstawaniu do łazienki...


Macie jakieś własne sposoby na wstawanie w ciężkie poranki?

wtorek, 11 listopada 2014

Studenckie wtorki: Po co mi studia?

Dzisiejszy post z serii Studenckie wtorki przypomni wszystkim dlaczego studiują i może choć trochę pomoże w walce z jesienną chandrą. Listopad jest okresem, gdy wszyscy pierwszoroczniacy już mniej więcej przekonali się czym studia są. Prawdziwymi studentami będą dopiero po zdaniu pierwszej sesji, ale do tego jeszcze zostało trochę czasu (2,5 miesiąca!). Niektórzy zastanawiają się nad sensem całego tego zamieszania, jakim jest studiowanie. Żeby nie rzucić ich przedwcześnie polecam przypomnienie sobie, po co w ogóle na te studia poszliśmy.

Zabieramy się za Why Do College? Because You'll Likely Get Increased Income, Job Security, Freedom, & Fulfillment. Jest to wykład prowadzony przez dr Chrisa Dulę z East Tennessee State University.


Niektórzy idą na studia, bo wszyscy idą. Albo żeby zobaczyć jak to jest. Albo rodzice tak postanowili. Albo nie mają pomysłu, co dalej robić, więc poszli na studia. Sama po napisaniu matury nadal nie miałam pojęcia co chcę studiować. Nie mogłam się zdecydować, więc wybrałam dwa kierunki, o czym pisałam tutaj.

Łatwiej znaleźć dobrze płatną pracę
Jednak studia oznaczają przede wszystkim większy wybór stanowisk pracy oraz wyższe zarobki, niż w przypadku osób z wykształceniem średnim. Po ukończeniu studiów mamy większe możliwości znalezienia lepiej płatnej pracy. Obecnie licencjat jest traktowany tak, jak zdanie matury w latach 50. Dopiero studia magisterskie lub doktoranckie odróżniają jednostki z tłumu. Matura to podstawa, licencjat to najpopularniejsza kontynuacja. Społeczeństwo jest coraz lepiej wykształcone, spędza coraz więcej czasu na edukacji. Jesteśmy niemalże do tego zmuszeni. W większości ofert pracy znajdziemy warunek "wykształcenie wyższe". Posiadanie stopnia naukowego mówi dużo o charakterze osoby - jest zaparta, potrafi się uczyć, potrafi pracować w grupie, itd.

Osoby z wykształceniem wyższym zarabiają więcej. Nie oznacza to, że będziesz spać na pieniądzach, bo po prostu zwiększysz swój poziom życia. Będziesz wydawać więcej, bo będziesz zarabiać więcej. To naturalna kolej rzeczy. A na dodatek, pewnie dochowasz się dziecka (albo kilku), które też generują ogromne koszty...

Większa pewność zatrudnienia
Im lepsze wykształcenie, tym niższy poziom bezrobocia. Wykształcenie oznacza większą stabilność zatrudnienia. Nie oznacza to, że Twoja praca jest gwarantowana - nadal musisz zaplanować swoją karierę. Wykształcenie pomaga w każdej sytuacji ekonomicznej. Im jesteś lepiej wykształcony, tym masz większą wiedzę w węższej dziedzinie. Stajesz się ekspertem i pracodawcy sami Cię szukają. To, co rzadkie jest najcenniejsze. Ale pamiętaj, żeby znaleźć dziedzinę, którą uwielbiasz. To, ile zarobisz zależy od kierunku, jaki ukończysz. Jednak nie warto męczyć się kilka lat studiując znienawidzone przedmioty, żeby później móc pracować na lepiej płatnym stanowisku i cierpieć każdego dnia w pracy.

Studia nie są obowiązkowe
Nie każdy potrzebuje wyższe wykształcenie - to zależy od tego, co chcesz w życiu robić. Nic nie jest gwarantowane, wszystko zależy od Ciebie i od odrobiny szczęścia. Zadowolenie z pracy nie zawsze jest równe Twojej wypłacie. Rób to, co kochasz, ale bądź elastyczny. Studiujesz dla siebie! 

Za tydzień: Po co planować karierę?

czwartek, 6 listopada 2014

Inżynier filolog. Przygotowanie do studiów

Każda osoba studiująca lub chcąca rozpocząć studia na politechnice musi sobie uświadomić jedną rzecz. Inżynier bez znajomości języka angielskiego nie ma szans na rynku pracy. Taka jest rzeczywistość. Idealnie powinien znać jeszcze jeden język, najlepiej niemiecki lub rosyjski. Nie oznacza to oczywiście, że każdy inżynier musi być również filologiem. Jednak dobra znajomość języka pomaga dużo wcześniej - już na etapie znajdowania praktyk czy wyjazdów zagranicznych. Działalność w kole studenckim i wyjazdy na konferencje czy wystawy wiąże się nierozerwalnie ze znajomością języka angielskiego. Także nie - nie możesz być inżynierem mówiącym tylko w języku polskim i oczekiwać 5 tysięcy na rękę po skończeniu studiów. Właśnie z tego powodu tak wielu inżynierów pracuje teraz "na łopacie". Wprawdzie tytuł mają, ale w dużych zakładach i korporacjach dokumentacje sporządza się po polsku i po angielsku. Język jest ważny.

Żeby zacząć studia inżynierskie trzeba zdać maturę rozszerzoną z matematyki. Na większość kierunków potrzebna jest również matura z fizyki, chemii, geografii lub biologii (w zależności od kierunku i uczelni). Matematyka jest podstawą, fizyka też pojawia się na każdym ścisłym kierunku. Chemia się przydaje na większości. Żeby zacząć studia filologiczne trzeba zdać maturę rozszerzoną z języka obcego. Zazwyczaj tyle wystarcza, niektóre kierunki i uczelnie wymagają również wyniku z matury z języka polskiego. Wszystko się zmienia co roku, więc sprawdź aktualne wymagania na stronie uczelni. Oznacza to, że w liceum musisz się skupić na przynajmniej dwóch przedmiotach. Ja zdawałam maturę rozszerzoną tylko z matematyki i angielskiego. Byłam w klasie matematyczno-fizyczno-informatycznej, co było bardzo dobrym pomysłem. W liceum mieliśmy lektoraty z języków, uczyłam się angielskiego na poziomie B2 oraz rosyjskiego na poziomie A2. Dodatkowo w domu miałam prywatne lekcje z niemieckiego na poziomie B1. Wszystkim, którzy myślą o studiach inżynierskich polecam wybranie klasy z rozszerzoną liczbą godzin matematyki, bez nich bardzo trudno będzie Ci zdać maturę rozszerzoną na przyzwoitym poziomie. Aby dobrze zdać egzamin dojrzałości z angielskiego polecam wybranie się na dodatkowe kursy doszkalające jeśli poziom języka w liceum nie jest odpowiednio wysoki. Podzielę się moimi wynikami ze wszystkimi ciekawskimi osóbkami - matematyka 78%, angielski 89%. 

Dostałam się na studia inżynierskie bez problemu, byłam nawet druga na liście. Studiuję inżynierię materiałową na Politechnice Śląskiej na Wydziale Inżynierii Materiałowej i Metalurgii. Na rok przyjętych zostało 80 osób, na trzecim roku jest nas aktualnie 58. Nie było wielkiego odsiewu, sporo ludzi zrezygnowało po pierwszym semestrze. Na studia filologiczne również dostałam się bezproblemowo, złożyłam papiery na specjalizację tłumaczeniową i język biznesu. Zostałam przyjęta na obie i przed wpisaniem na listy musiałam wybrać jedną z nich. Studiuję filologię angielską język biznesu na Uniwersytecie Śląskim na Wydziale Filologicznym. Na rok przyjęto 70 osób, na drugim roku jest nas 56. Również nie było wielkiego odsiewu. 

Myśląc o dwóch niepokrewnych kierunkach, jakimi niewątpliwie są studia inżynierskie i filologiczne trzeba zdać sobie sprawę, że nauki jest naprawdę dużo. Materiał się nie pokrywa, nigdy nie masz takich samych przedmiotów, oceny nie są przepisywane. Nie udaje się tak ułożyć planu żeby chodzić na wszystkie przedmioty. Najczęściej rezygnuje się całkowicie z wykładów, czasem trzeba sprawdzać plany innych kierunków w poszukiwaniu analogicznych przedmiotów. Im bardziej oblegany kierunek, tym lepiej. Wtedy jest więcej grup na roku, a co za tym idzie więcej godzin, w którym przedmioty są oferowane.

Za dwa tygodnie postaram się opisać jak wygląda nauka na dwóch zupełnie różnych kierunkach. Macie jakieś pytania? :)

wtorek, 4 listopada 2014

Studenckie wtorki: Jak wyciągnąć wnioski z porażek akademickich

W zeszłym tygodniu nie było odsłony Studenckich wtorków za co bardzo przepraszam (wytłumaczyłam się tutaj). Dziś krótki wpis dotyczący porażek. Zapewne pisaliście już pierwsze kolokwia i testy w tym semestrze, niektóre pewnie nie poszły tak dobrze, jak myśleliście. Dzisiaj Simon opowie w jaki sposób spojrzeć na porażki, aby chciało nam się dalej studiować.

How to learn from academic failures and setbacks 


Najpierw krótko opowiem o Simonie. Pochodzi z niedużego miasteczka w Wielkiej Brytanii i jako pierwszy ze swojej średniej szkoły dostał się na uniwersytet w Oxfordzie. Studiował fizykę i równocześnie kręcił filmiki informujące przyszłych kandydatów o tym, jak wygląda życie studenckie. Studia magisterskie skończył i przeniósł się na uniwersytet w Exter, gdzie obecnie jest doktorantem. Na jego kanale w serwisie YouTube możecie znaleźć wiele interesujących filmików nie tylko na temat samego studiowania, ale również o życiu studenta Oxfordu. Wszystkim osobom z chociaż średnią znajomością angielskiego polecam zapoznanie się z tym krótkim filmem, który wstawiłam powyżej.

Są osoby, które przechodzą przez studia z bardzo wysokimi średnimi, bez żadnej kiepskiej oceny. Ale większość z nas od czasu do czasu zmaga się z przedmiotem, który nie jest zbyt zachęcający bądź zwyczajnie jest trudniejszy od innych. Nic w tym nadzwyczajnego, w końcu studiowanie to nauka. Czasem zdarzy się gorsza ocena. Dla niektórych będzie to "tylko" 4,5; dla innych trzy, a dla pozostałych dwója. Każdą złą ocenę możemy postrzegać na dwa sposoby:

1. Odzwierciedlenie Ciebie 
Gorsza ocena oznacza, że nie jestem tak mądry jak inni. Nie jestem wystarczająco dobry. Wszyscy są ode mnie lepsi. Po co ja się w ogóle w to wpakowałem? Co mi wpadło do głowy żeby zabierać się za studiowanie? Po co mi to przyszło? Trzeba było iść do roboty. Nie ma sensu tego kontynuować, odpadam.

Albo w drugą stronę - ten wykładowca jest głupi! Dał zupełnie inne pytania niż zapowiadał! Skąd mam to wiedzieć, skoro nikt mnie tutaj niczego nie uczy! Trzeba było iść na inną uczelnię, tutaj wcale nie szanuje się studentów!

2. Okazja do ulepszenia
Gorsza ocena oznacza, że mogę się poprawić. Mogę być w tym jeszcze lepszy. Jeśli się tego nauczę to będę dużo mądrzejszy niż teraz. Nie wiem jeszcze wszystkiego na ten temat, pora poszerzyć wiedzę. Ok, wiem już czego nie zapamiętałem, teraz skupię się na tych elementach. Ta część materiału jest już dla mnie łatwizną, pora zabrać się za resztę.

Nie pozwolę, żeby ta gorsza ocena mnie zniechęciła. Pokażę wszystkim, że potrafię zdać ten egzamin! Wiem już czego jeszcze muszę się nauczyć. Jeśli się z tego poprawię, moja wiedza będzie pełniejsza. 


Podejście jest bardzo ważne. 
Przyszedł listopad, dni są krótsze i coraz chłodniejsze. Jeszcze bardziej nie chcę się wstawać z tego wygodnego, cieplutkiego łóżka. Tym bardziej nie chce się siedzieć w te długie wieczory nad stertą papierów. Do tego jedno gorzej napisane kolokwium i już chęć porzucenia studiów gotowa. Wszystko zależy od tego, jak spojrzysz na swoje wyniki. Może jesteś zachwycony, że idzie tak dobrze i z każdą dobrą oceną dostajesz kolejnego motywacyjnego kopa. Życzę tego wszystkim. Jednak zdecydowana większość już się trochę zmęczyła, zwłaszcza jeśli ktoś wystartował baaaardzo ambitnie. Nie zniechęcaj się po pierwszej trójce. Pewnie nie możesz już jej poprawić, ale będą kolejne sprawdziany i kolokwia. Nie daj się pobić! 

Za tydzień: Po co mi studia? 

niedziela, 2 listopada 2014

Podsumowanie października

Oj działo się działo! Październik jest miesiącem wielkich zmian, gdy znów trzeba powrócić do trybu studenckiego. W moim przypadku do podwójnie studenckiego. Pierwszy tydzień upłynął mi na sporządzaniu i wdrażaniu planu zajęć. Gdy już wszystko się ustabilizowało, to zaczęłam go wykonywać. I tak przez trzy tygodnie. Nie mogę uwierzyć, że już miesiąc nauki za mną, nadal czuję jakby semestr dopiero co się zaczął. Na początku miesiąca rodzice pojechali na urlop, więc miałam "pod opieką" młodszego brata i babcię. W kolejny weekend wpadła rodzina, w następny nie było mnie w domu i już! Listopad!

W październiku miałam również drobne problemy z autem, moja Ibiza przejechała już 200 tysięcy (prawdopodobnie dwa razy... :), więc młodziutka nie jest. Na szczęście nadal jest sprawna i nie muszę już teraz zmieniać samochodu. Byłam u fryzjera i standardowo nie podobam się sobie w skróconych włosach (jakże trudno mi dogodzić...). 

Ale jednak najwięcej kosztowała mnie wycieczka do Londynu! To był mój pierwszy pobyt na wyspach, wprawdzie bardzo krótki (2 dni), ale strasznie intensywny. Pogoda była przecudna, nachodziłam się jak nigdy i zobaczyłam naprawdę dużo. Nie byłam w zoo, ale i tak zobaczyłam słonia:

Słoń w Tower of London :)
Słonie w Natural History Museum

Zauważyłam również, że w Londynie jest... brudno! Na ulicach zalega mnóstwo kubków po kawie, pustych opakowań, ulotek, zużytych biletów, liści, a nawet śmieci w workach! Były wszędzie, chociaż tabliczki informowały, że śmieci będą zabierane dopiero za dwa dni! 

Jeśli ktoś z Was wybiera się do Londynu i szuka hotelu to zdecydowanie polecam Sara Hotel na 15 Eardley Crescent - przystępna cena, przyzwoite śniadanie i genialna lokalizacja! Za to jeśli hotel już masz i chcesz zaoszczędzić na biletach wstępu to kup London Pass - naprawdę sporo można oszczędzić i czasu, i pieniędzy, bo omija się kolejki. Warto również sprawdzić dzień wcześniej, czy działają wszystkie linie i stacje metra (miałam pecha i moja bezpośrednia linia nie działała, trzeba było jechać z przesiadkami...).

Z powodu mojego wyjazdu nie było wpisu z cyklu Studenckie wtorki. Myślałam, że dam radę napisać coś we wtorek, ale lądowaliśmy w takiej mgle i tyle czasu zajęło mi późniejsze dotarcie do domu, że w efekcie przespałam niemalże cały dzień! Dosłownie spałam 15 godzin... Sama byłam zaskoczona, bo w planach miałam również pójście na zajęcia. 

Co planuję w listopadzie? Z rzeczy dla Was - cztery wpisy Studenckich wtorków oraz (ambitnie) dwa o studiowaniu dwóch kompletnie różnych kierunków. Z moich szaleństw - trzy dni w Berlinie, dwudniowy maraton Pottera i wizytę w Afrykarium wrocławskim. Chciałabym również znaleźć bilety na jakiś Jarmark Bożonarodzeniowy na grudzień, ale to się dopiero okaże. Ze studiów - nie traktuję ich równorzędnie. Wiem, że zapewne tytuł inżyniera nic mi nie da, a z samym tytułem filologa też nic nie podziałam. Jeszcze nie mam pojęcia, co chcę robić po zakończeniu studiów (studiować dalej, wyjechać, pracować na miejscu, rozkręcić własną firmę) dlatego cały czas myślę, jak wyciągnąć ze statusu studenta jak najwięcej. Zaczęłam się interesować Erasmusem, ale to jeszcze nic pewnego. Może znajdę jakieś fajne BEST Events, może coś z IAESTE się uda podziałać, może koło studenckie na wydziale wreszcie zacznie coś robić... Nie mam pojęcia. W końcu jestem dopiero studentką :)