Tytuł pewnie jest dla Was dziwny - jak to NIE POLECAM? Przecież to uniwersytet z tradycjami, najlepszy w województwie, bardzo znany. Rzeczywiście jest duży, znany, ulokowany w paru miastach na Śląsku i ma już całe 45 lat. Za to jest całkowicie nieprzyjazny studentowi! Słyszałam to od wielu moich znajomych studiujących różne kierunki (chemia, prawo, geografia, informatyka i filologia angielska), każdy z nich na innym wydziale, a wszyscy narzekają na to samo. Piszę o moich przygodach z tą uczelnią.
MASA BIUROKRACJI
Żeby cokolwiek załatwić trzeba "mieć papiery". Na początku roku starałam się o stypendium socjalne, miałam stertę dokumentacji, którą zaniosłam do dziekanatu z myślą, że to już koniec. Pani w dziekanacie, gdy przeczytała, że moja mama prowadzi działalność gospodarczą zażądała kolejnych druczków, które wcale jej nie dotyczyły (bo nie ma karty podatkowej, ani ryczałtu podatku). Po czym okazało się, że koniecznie muszę przynieść potwierdzenie, że podawane przeze mnie konto w banku jest moje. Najlepiej jeszcze umowę. Po czym się dowiedziałam, że moje oświadczenie o braku dochodów w 2011 roku nie jest wystarczające. Więc musiałam jechać do Urzędu Skarbowego, złożyć PITa o braku dochodów, żeby mi mogli na tej podstawie wystawić zaświadczenie, że nie miałam dochodów. Gdy się dowiedziałam, że jeszcze czegoś mi brakuje w tym wniosku, to zrezygnowałam z całej procedury - na Politechnice potrzebowałam do załatwienia wszystkiego tylko 4 kartek :).
WSZYSTKO NA OSTATNIĄ CHWILĘ
28 września 2012 - plan zajęć pojawił się na stronie
29 września 2012 - plan zniknął ze strony
30 września 2012 - zmieniony plan znów się pojawił
4 października 2012 - ostateczny plan
Czy to naprawdę jest takie trudne przygotować te plany wcześniej? Jeśli ktoś pracuje, studiuje dwa kierunki, ma dzieci (lub kogoś dorosłego pod opieką), jest niepełnosprawny, albo ma jakiekolwiek inne zajęcia poza studiowaniem, musi znać plan żeby wszystko dograć. Ja już miałam wszystko opracowane 3 października, a dzień później musiałam wszystko zmieniać.
Kolejny przykład - terminy egzaminów są podawane z maksymalnym miesięcznym wyprzedzeniem, ale wszystko może się jeszcze zmienić! Uniwersytet uważa, że nic nie jest ważniejsze od nich i może dyktować warunki wszystkim pokornym studentom.
EGZAMINY? - NAJLEPIEJ JEDEN TERMIN
Wracając do tematu egzaminów - są tylko DWA terminy. Nie ma zerówek, nie ma trzykrotnych prób, właściwie ten drugi to też już jest karny, bo jeśli nie zaliczysz pierwszego to wpiszą tą dwóję do indeksu. Jeśli nie przyjdziesz na ten termin to też dostaniesz taki prezent. Pojęcie egzaminu zerowego jest kompletnie obce na tym Uniwersytecie, po drugim terminie możesz jedynie napisać podanie (biurokracja) do Dziekana z prośbą o warunek (ale w 90% odmawia). Jeśli nie byłeś na pierwszym terminie, bo leżałeś nieprzytomny w szpitalu - powinieneś w ten sam dzień udać się do dziekanatu, pokornie przeprosić, błagać o wybaczenie, przedstawić dowody (na piśmie, a jakże! najlepiej od ordynatora!) i modlić się o przywrócenie pierwszego terminu. Jeśli w tym samym dniu się nie pojawisz - do widzenia, już masz wielkie 2 w indeksie gwarantowane.
Dla porównania: na Politechnice Śląskiej są zerówki i 3 normalne terminy, dopiero jeśli ktoś nie zda za 3 razem (albo 4 jeśli pisał zerówki) dostaje "2" do indeksu i prosi o warunek. O terminach egzaminów wiedziałam już w marcu :).
POMÓC STUDENTOWI? PO CO?
Po 1 roku mam odbyć 14 dni praktyk pracy biurowej, do tego potrzebuję skierowania, porozumienia, raportu i czegoś jeszcze. Żeby utrudnić studentowi żywot każdy musi wydrukować swoją kopię i przedstawić Dziekanowi do podpisu.
Ciekawostka:
- na skierowaniu nie ma żadnych danych do wpisania, których UŚ wcześniej nie zażądał, czyli mają to w swoim systemie;
- na porozumieniu trzeba podać tylko imię, nazwisko i kierunek studiów, reszta to dane UŚu i tej firmy, w której ma się odbyć praktyki.
No to dobra, znalazłam wreszcie ten sekretariat zaniosłam papiery (pani nawet na mnie nie spojrzała, tym bardziej na kartki - widocznie rozmowa telefoniczna o paznokciach była ważniejsza). Zgodnie z poleceniem, wracam po dwóch dniach żeby tylko się dowiedzieć, że Pani Dziekan się pomyliła i muszę przynieść jeszcze jedną kopię. Zapytałam dlaczego w takim razie nie mogli już tego tutaj wydrukować, wypisać tak samo jak pierwszą kopię i podpisać. Pani mi odpowiedziała, że ona nic na tej stronie znaleźć nie umie. I tutaj mój kolejny punkt:
ZABAŁAGANIONA STRONA INTERNETOWA
Próbowaliście tam kiedyś cokolwiek znaleźć? Nie da się! Za pierwszym razem po prostu toniesz - tyle jest nieprzydatnych informacji. Serio! Spróbuj znaleźć skierowanie na praktyki...
CZYTELNIA? NAJPIERW PRZEJDŹ PRZEZ WYKRYWACZ METALU
Do czytelni można wejść tylko niemalże gołym. Torba, kurtka, telefon, książki z innych bibliotek - wszystko ma zostać na zewnątrz. W szatni, na której widnieje napis "za zniknięcie cennych przedmiotów nie odpowiadamy"...
A na Politechnice można wnosić wszystko, jedyny warunek to wpis do księgi odwiedzin :).
Nie chciałam żeby ten tekst w jakikolwiek sposób zachęcał do studiowania na Politechnice, czy całkowicie kogoś zniechęcił do studiów na UŚu. Prawdopodobnie gdybym wiedziała rok wcześniej jaki jest tutaj bałagan to wcale bym nie złożyła papierów. Całkowicie zniechęcili mnie do studiowania... A fakt, że słyszę takie same opinie od znajomych z różnych wydziałów tylko to potwierdza. Sama mam jeszcze kilka przygód do opisania, a studiuję dopiero od października na tej uczelni...