Dzisiaj miałam dzień w rozjazdach. Zaczęłam od spotkania organizacyjnego na Politechnice. Dowiedziałam się paru ciekawych rzeczy i mnóstwa nieciekawych - z tych przydatniejszych to wiem już gdzie jest mój dziekanat, kiedy przyjmuje prodziekan ds. studenckich, a także zostałam przydzielona do grupy i dostałam plan! Przy okazji zauważyłam, że plan studiów od tego roku "troszkę" się zmienił. Paradoksalnie najwięcej zajęć w pierwszym semestrze mam z HESu, czyli... przedmiotów humanistycznych! Nie mam pojęcia od czego jest ten skrót - Humanistyczno-Ekonomiczno-Społeczne? Z racji kierunku zamawianego mam również Kierownika projektu - pana, który ma się zajmować uzgadnianiem wszystkich dodatkowych rzeczy dla nas. Powiedział dzisiaj, że aż 40 osób dostanie stypendia - 1000 zł co miesiąc przez I rok. Żeby dostać w drugim trzeba mieć odpowiednio wysoką średnią (stypendium dostaje połowa osób na roku). Zatem w tym roku mam na pewno dodatkowe dochody, w kolejnych latach mam nadzieję że też. Zdziwiło mnie dzisiaj mnóstwo ludzi - część nie miało rozszerzonej ani matematyki, ani fizyki, ani chemii. A co najdziwniejsze - oni mogą dać radę na I roku dzięki HESowi... Za niego jest aż 8 punktów ECTS! Wiem, że marudzę, ale byłam wstrząśnięta tym, że fizyki mam 15 godzin w całym semestrze, a humanistycznych aż 90! Co więcej, HES trwa aż 3 semestry... Obejmuje więcej godzin niż fizyka, chemia, informatyka czy angielski. Trochę mnie to zdenerwowało, bo w końcu nie szłam na studia "ogólnokształcące" tylko ścisłe. Podsumowując: jeden plan mam i przedmioty mnie nie satysfakcjonują.
Po spotkaniu odebrałam legitymację i miałam 1,5h przerwy, bo potem odbyło się (niezwyyykle ciekawe) szkolenie BHP. Obydwie panie prowadzące były znudzone tematem, nie mówiąc już o studentach. (-To sobie państwo przeczytają. <2 sekundy później> Przeczytali państwo już? - Taaaak! <chórem>) To zajęło kolejne 1,5h i wszyscy szybciutko uciekli.

Wróciłam na chwilę do domu i znów pojechałam. Tym razem na spotkanie kwalifikacyjne na wolontariusza Szlachetnej Paczki. Pogadałam sobie z dziewczyną, która jest liderką regionu (Dąbrowa Górnicza, bo w Sosnowcu nie utworzyli;( ). Dowiedziałam się, że czeka mnie 8 godzinne szkolenie (padłam!), ale na szczęście w niedzielę i do tego przyszłą (o czym można mówić przez tyle czasu?).
Na filologii nadal planu nie mam i pewnie go dostanę dopiero na spotkaniu (a wszystkie pozostałe specjalności już mają...), pewnie za bardzo się denerwuję, ale po prostu mam mnóstwo rzeczy do zgrania, a ta doba ciągle za krótka.