wtorek, 4 listopada 2014

Studenckie wtorki: Jak wyciągnąć wnioski z porażek akademickich

W zeszłym tygodniu nie było odsłony Studenckich wtorków za co bardzo przepraszam (wytłumaczyłam się tutaj). Dziś krótki wpis dotyczący porażek. Zapewne pisaliście już pierwsze kolokwia i testy w tym semestrze, niektóre pewnie nie poszły tak dobrze, jak myśleliście. Dzisiaj Simon opowie w jaki sposób spojrzeć na porażki, aby chciało nam się dalej studiować.

How to learn from academic failures and setbacks 


Najpierw krótko opowiem o Simonie. Pochodzi z niedużego miasteczka w Wielkiej Brytanii i jako pierwszy ze swojej średniej szkoły dostał się na uniwersytet w Oxfordzie. Studiował fizykę i równocześnie kręcił filmiki informujące przyszłych kandydatów o tym, jak wygląda życie studenckie. Studia magisterskie skończył i przeniósł się na uniwersytet w Exter, gdzie obecnie jest doktorantem. Na jego kanale w serwisie YouTube możecie znaleźć wiele interesujących filmików nie tylko na temat samego studiowania, ale również o życiu studenta Oxfordu. Wszystkim osobom z chociaż średnią znajomością angielskiego polecam zapoznanie się z tym krótkim filmem, który wstawiłam powyżej.

Są osoby, które przechodzą przez studia z bardzo wysokimi średnimi, bez żadnej kiepskiej oceny. Ale większość z nas od czasu do czasu zmaga się z przedmiotem, który nie jest zbyt zachęcający bądź zwyczajnie jest trudniejszy od innych. Nic w tym nadzwyczajnego, w końcu studiowanie to nauka. Czasem zdarzy się gorsza ocena. Dla niektórych będzie to "tylko" 4,5; dla innych trzy, a dla pozostałych dwója. Każdą złą ocenę możemy postrzegać na dwa sposoby:

1. Odzwierciedlenie Ciebie 
Gorsza ocena oznacza, że nie jestem tak mądry jak inni. Nie jestem wystarczająco dobry. Wszyscy są ode mnie lepsi. Po co ja się w ogóle w to wpakowałem? Co mi wpadło do głowy żeby zabierać się za studiowanie? Po co mi to przyszło? Trzeba było iść do roboty. Nie ma sensu tego kontynuować, odpadam.

Albo w drugą stronę - ten wykładowca jest głupi! Dał zupełnie inne pytania niż zapowiadał! Skąd mam to wiedzieć, skoro nikt mnie tutaj niczego nie uczy! Trzeba było iść na inną uczelnię, tutaj wcale nie szanuje się studentów!

2. Okazja do ulepszenia
Gorsza ocena oznacza, że mogę się poprawić. Mogę być w tym jeszcze lepszy. Jeśli się tego nauczę to będę dużo mądrzejszy niż teraz. Nie wiem jeszcze wszystkiego na ten temat, pora poszerzyć wiedzę. Ok, wiem już czego nie zapamiętałem, teraz skupię się na tych elementach. Ta część materiału jest już dla mnie łatwizną, pora zabrać się za resztę.

Nie pozwolę, żeby ta gorsza ocena mnie zniechęciła. Pokażę wszystkim, że potrafię zdać ten egzamin! Wiem już czego jeszcze muszę się nauczyć. Jeśli się z tego poprawię, moja wiedza będzie pełniejsza. 


Podejście jest bardzo ważne. 
Przyszedł listopad, dni są krótsze i coraz chłodniejsze. Jeszcze bardziej nie chcę się wstawać z tego wygodnego, cieplutkiego łóżka. Tym bardziej nie chce się siedzieć w te długie wieczory nad stertą papierów. Do tego jedno gorzej napisane kolokwium i już chęć porzucenia studiów gotowa. Wszystko zależy od tego, jak spojrzysz na swoje wyniki. Może jesteś zachwycony, że idzie tak dobrze i z każdą dobrą oceną dostajesz kolejnego motywacyjnego kopa. Życzę tego wszystkim. Jednak zdecydowana większość już się trochę zmęczyła, zwłaszcza jeśli ktoś wystartował baaaardzo ambitnie. Nie zniechęcaj się po pierwszej trójce. Pewnie nie możesz już jej poprawić, ale będą kolejne sprawdziany i kolokwia. Nie daj się pobić! 

Za tydzień: Po co mi studia? 

7 komentarzy:

  1. Idealny wpis dla mnie na dziś (własnie wyszłam z kolokwium z portugalskiego, na którym zrobiłam takie głupie błędy, że hej).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mam nadzieję, że i tak udało się zdać :)

      Usuń
    2. Dziękuję. Udało się je zdać i to całkiem nieźle, zbyt surowo się oceniłam (jak zwykle). Nauczka na przyszłość :)

      Usuń
  2. Mnie po porażkach dopadała megamobilizacja, bo strasznie mnie oblane kolokwia/egzaminy irytowały. Szczególnie, że czasem byłam traktowana bardzo niesprawiedliwie, a to irytowało najmocniej.

    Za to chęć rzucenia studiów włączała mi się przed każdą sesją. Rety, jaką ja wtedy deprechę łapałam! Wybranek musiał mnie wtedy siłą do nauki i chodzenia na egzaminy zmuszać... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O znam to bardzo dobrze! Ja największą ochotę na rzucenie studiów mam w listopadzie i w kwietniu. Co roku, masakra jakaś :)

      Usuń
  3. Czas żebym zmieniła swoje nastawienie do studiów, bo inaczej nie przetrwam nawet tego I semestru...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie poddawaj się! Nawet jeszcze do końca nie wiesz, co studiujesz :) Dasz radę!

      Usuń