wtorek, 2 września 2014

Studenckie wtorki: Jak zapamiętywać na kolokwia?

Dziś pierwszy z trzech postów o pamięci i zapamiętywaniu informacji na dłużej niż 30 sekund. Wprawdzie w temacie pojawiło się słówko "kolokwium", ale te porady przydadzą się również do wszelkich testów, klasówek, egzaminów, sprawdzianów i kartkówek. Pomogą zarówno przy nauce języków, jak i definicji, a nawet skomplikowanych pojęć. Jednak nie można zapominać, że są takie przedmioty, w których naprawdę "praktyka czyni mistrza" (np. matematyka).

Zabieramy się za LBCC - How to Remember for Tests, jest to seminarium prowadzone przez Scotta Bruecknera.


Przede wszystkim warto wiedzieć, że nasza uwaga i skupienie nie jest jednakowa przez cały czas nauki. Mózg lepiej zapamiętuje początek i koniec, a to co się działo w środku najszybciej nam ucieka. Z tego powodu doskonale wiesz, co się działo na samym początku wykładu/lekcji i pamiętasz też dzwonek pod koniec lekcji albo prowadzącego ogłaszającego koniec zajęć. Przez pierwsze i ostatnie 10 minut jesteśmy skupieni, a przez pozostały czas częściej chodzimy na mentalne wycieczki. Dlaczego? Na początku mamy jeszcze mnóstwo energii i zapału do nauki, często jest to też powtórka z poprzednich zajęć albo zwyczajnie najprostsze rzeczy. No i oczywiście nie jesteśmy jeszcze znudzeni :). Po koniec dostajemy ten zastrzyk energii wraz ze świadomością, że "jeszcze tylko 10 minut i koniec!" albo "jeszcze tylko te dwie kartki i mogę iść pooglądać film!". Za to środek ciągnie się niemiłosiernie, trwa i trwa. Choćby był to strasznie interesujący temat to wysiedzenie w pełnym skupieniu całego wykładu jest zwyczajnie niemożliwe.

Popatrzmy na trzech studentów. Pierwszy z nich uczy się przez 90 minut bez przerwy, jest z siebie dumny, że potrafił tyle wysiedzieć i wreszcie przebrnął przez cały materiał. Gdy następnego dnia próbuje sobie przypomnieć czego się uczył, pamięta tylko dwie pierwsze i dwie ostatnie kartki. Mało. Student pierwszy miał 20 "dobrych" i aż  70 "złych" minut nauki. Drugi student uczył się nowego materiału przez 30 minut, potem zrobił sobie 5 minut przerwy. I znów uczył się przez 30 min + 5 minut przerwy + 30 minut nauki. Łącznie spędził 90 minut nad książkami i 10 minut na przerwy. Student drugi miał 60 "dobrych", 30 "złych" i 10 minut przerwy. Następnego dnia pamięta większość materiału. Trzeci student również uczył się po 30 minut z 5 minutowymi przerwami, jednak z tych 30 minut tylko 25 poświęcił na naukę nowego materiału, a 5 ostatnich na powtórkę. Z tego powodu trzeci student zapamiętał najwięcej i potrafił sobie przypomnieć większość nie tylko następnego dnia, ale również po tygodniu.

Nasz mózg potrzebuje powtórzeń i przypomnień, żeby wzmocnić te połączenia w mózgu odpowiedzialne za konkretną informację. Dlatego warto jest zmniejszyć "środek" nauki do 10 minut, niestety nie da się go wyeliminować. Ważne jest również nasze zachowanie podczas przerw. Warto je przeznaczyć na rozciągnięcie się, poruszanie mięśni. Nie mówię o biegu czy 20 brzuszkach, lepsze są zwyczajne ćwiczenia rozciągające i popatrzenie się chwilę przez okno - w ten sposób odpoczywają oczy. Zdecydowanie nie warto włączać telewizora, sprawdzać telefonu, maila, Facebooka, Twittera, Instagrama, Bloglovin itd. Nie warto również zamykać oczu, bo to prowadzi do drzemki.

A jak uczyć się definicji, pojęć, nowych słówek? Jest zły sposób i dobry sposób. Zły sposób to wkucie definicji na pamięć słowo w słowo. I tyle. Jest to absolutnie zły pomysł, który zwyczajnie nie działa. Lepszym sposobem jest... wkucie definicji na pamięć słowo w słowo. (Coo? Przecież to miał być zły pomysł!) Potem trzeba się upewnić, czy zna się znaczenie wszystkich słów w definicji. Następnie podać definicję własnymi słowami (przełożyć ją na "ludzki język") i w końcu podać jakiś przykład, czy fakt odnoszący się do tego pojęcia. Zatem zły sposób ma tylko jeden krok, a dobry aż cztery. Bo mózg potrzebuje powtórzeń.

Dlaczego zapominamy? Po pierwsze przez negatywne nastawienie. Gdy podchodzisz do książki z myślami, że na pewno się tego nie nauczysz, że ten temat jest taki głupi, że kto w ogóle wymyślił coś takiego to... masz rację, na pewno się tego nie nauczysz. Zmień nastawienie, uwierz w siebie, dasz radę się tego nauczyć! Po drugie przez nieużywanie informacji. Mózg się "czyści" i wyrzuca to, czego nie potrzebujesz i czego już nie używasz. Więc odśwież pamięć od czasu do czasu, przypomnij sobie czego się uczyłeś w zeszłym semestrze. Po trzecie - nie ma "wyzwalacza" pamięci. Pamiętasz te porady, żeby uczyć się pisząc konkretnym długopisem, spryskany perfumami, siedząc w odpowiedni sposób, żując dziwną w smaku gumę do żucia? A później na teście zrobić dokładnie to samo? To właśnie jest wyzwalacz, taki "wspomagacz" pamięci. Im więcej bodźców, tym lepiej zapamiętujemy. Żeby pozbyć się tych wyzwalaczy ucz się w różnych miejscach, o różnych porach, w różny sposób, w innej kolejności. Musisz urozmaicić naukę, żeby mózg nie kojarzył tej konkretnej definicji z kolorem kartki na której jest napisana. Bo wtedy na teście będziesz pamiętać, że hasło "krystalizacja" było napisane niebieskim długopisem, na czerwonej kartce i były 2 linijki tekstu do zapamiętania. Ale co tam było napisane?

Za tydzień: Tricki pamięciowe część 1

4 komentarze:

  1. Uwielbiam te posty, są niesamowicie pomocne. Czyli jednak metoda pomodoro jest warta uwagi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam je pisać! Te seminaria są tak wartościowe, że aż dziwne, że jeszcze nikt ich nie zaczął tłumaczyć i interpretować odpowiednio na nasz "rynek" :)

      Usuń
  2. Kiedyś pisałam o krzywej zapominania i biologicznych aspektach nauki, szkoda, że tak niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że to czysta chemia i fizyka i białko musi mieć czas na wytworzenie się. Jest chyba aplikacja pomodoro :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aplikacji pomodoro jest kilka, na pewno każdy znajdzie mu odpowiadającą. Ja wolę jednak korzystać albo z minutnika w telefonie, albo ze strony http://e.ggtimer.com/ - bardzo przejrzysta i prosta strona, nic nie rozprasza. Zdecydowanie polecam! ;)

      Usuń