piątek, 7 czerwca 2013

Dlaczego NIE POLECAM Uniwersytetu Śląskiego

Tytuł pewnie jest dla Was dziwny - jak to NIE POLECAM? Przecież to uniwersytet z tradycjami, najlepszy w województwie, bardzo znany. Rzeczywiście jest duży, znany, ulokowany w paru miastach na Śląsku i ma już całe 45 lat. Za to jest całkowicie nieprzyjazny studentowi! Słyszałam to od wielu moich znajomych studiujących różne kierunki (chemia, prawo, geografia, informatyka i filologia angielska), każdy z nich na innym wydziale, a wszyscy narzekają na to samo. Piszę o moich przygodach z tą uczelnią.

MASA BIUROKRACJI
Żeby cokolwiek załatwić trzeba "mieć papiery". Na początku roku starałam się o stypendium socjalne, miałam stertę dokumentacji, którą zaniosłam do dziekanatu z myślą, że to już koniec. Pani w dziekanacie, gdy przeczytała, że moja mama prowadzi działalność gospodarczą zażądała kolejnych druczków, które wcale jej nie dotyczyły (bo nie ma karty podatkowej, ani ryczałtu podatku). Po czym okazało się, że koniecznie muszę przynieść potwierdzenie, że podawane przeze mnie konto w banku jest moje. Najlepiej jeszcze umowę. Po czym się dowiedziałam, że moje oświadczenie o braku dochodów w 2011 roku nie jest wystarczające. Więc musiałam jechać do Urzędu Skarbowego, złożyć PITa o braku dochodów, żeby mi mogli na tej podstawie wystawić zaświadczenie, że nie miałam dochodów. Gdy się dowiedziałam, że jeszcze czegoś mi brakuje w tym wniosku, to zrezygnowałam z całej procedury - na Politechnice potrzebowałam do załatwienia wszystkiego tylko 4 kartek :).

WSZYSTKO NA OSTATNIĄ CHWILĘ
28 września 2012 - plan zajęć pojawił się na stronie
29 września 2012 - plan zniknął ze strony
30 września 2012 - zmieniony plan znów się pojawił
4 października 2012 - ostateczny plan
Czy to naprawdę jest takie trudne przygotować te plany wcześniej? Jeśli ktoś pracuje, studiuje dwa kierunki, ma dzieci (lub kogoś dorosłego pod opieką), jest niepełnosprawny, albo ma jakiekolwiek inne zajęcia poza studiowaniem, musi znać plan żeby wszystko dograć. Ja już miałam wszystko opracowane 3 października, a dzień później musiałam wszystko zmieniać. 

Kolejny przykład - terminy egzaminów są podawane z maksymalnym miesięcznym wyprzedzeniem, ale wszystko może się jeszcze zmienić! Uniwersytet uważa, że nic nie jest ważniejsze od nich i może dyktować warunki wszystkim pokornym studentom. 

EGZAMINY? - NAJLEPIEJ JEDEN TERMIN
Wracając do tematu egzaminów - są tylko DWA terminy. Nie ma zerówek, nie ma trzykrotnych prób, właściwie ten drugi to też już jest karny, bo jeśli nie zaliczysz pierwszego to wpiszą tą dwóję do indeksu. Jeśli nie przyjdziesz na ten termin to też dostaniesz taki prezent. Pojęcie egzaminu zerowego jest kompletnie obce na tym Uniwersytecie, po drugim terminie możesz jedynie napisać podanie (biurokracja) do Dziekana z prośbą o warunek (ale w 90% odmawia). Jeśli nie byłeś na pierwszym terminie, bo leżałeś nieprzytomny w szpitalu - powinieneś w ten sam dzień udać się do dziekanatu, pokornie przeprosić, błagać o wybaczenie, przedstawić dowody (na piśmie, a jakże! najlepiej od ordynatora!) i modlić się o przywrócenie pierwszego terminu. Jeśli w tym samym dniu się nie pojawisz - do widzenia, już masz wielkie 2 w indeksie gwarantowane.

Dla porównania: na Politechnice Śląskiej są zerówki i 3 normalne terminy, dopiero jeśli ktoś nie zda za 3 razem (albo 4 jeśli pisał zerówki) dostaje "2" do indeksu i prosi o warunek. O terminach egzaminów wiedziałam już w marcu :).

POMÓC STUDENTOWI? PO CO?
Po 1 roku mam odbyć 14 dni praktyk pracy biurowej, do tego potrzebuję skierowania, porozumienia, raportu i czegoś jeszcze. Żeby utrudnić studentowi żywot każdy musi wydrukować swoją kopię i przedstawić Dziekanowi do podpisu. 
Ciekawostka:
  • na skierowaniu nie ma żadnych danych do wpisania, których UŚ wcześniej nie zażądał, czyli mają to w swoim systemie;
  • na porozumieniu trzeba podać tylko imię, nazwisko i kierunek studiów, reszta to dane UŚu i tej firmy, w której ma się odbyć praktyki.
No to dobra, znalazłam wreszcie ten sekretariat zaniosłam papiery (pani nawet na mnie nie spojrzała, tym bardziej na kartki - widocznie rozmowa telefoniczna o paznokciach była ważniejsza). Zgodnie z poleceniem, wracam po dwóch dniach żeby tylko się dowiedzieć, że Pani Dziekan się pomyliła i muszę przynieść jeszcze jedną kopię. Zapytałam dlaczego w takim razie nie mogli już tego tutaj wydrukować, wypisać tak samo jak pierwszą kopię i podpisać. Pani mi odpowiedziała, że ona nic na tej stronie znaleźć nie umie. I tutaj mój kolejny punkt:

ZABAŁAGANIONA STRONA INTERNETOWA
Próbowaliście tam kiedyś cokolwiek znaleźć? Nie da się! Za pierwszym razem po prostu toniesz - tyle jest nieprzydatnych informacji. Serio! Spróbuj znaleźć skierowanie na praktyki...

CZYTELNIA? NAJPIERW PRZEJDŹ PRZEZ WYKRYWACZ METALU
Do czytelni można wejść tylko niemalże gołym. Torba, kurtka, telefon, książki z innych bibliotek - wszystko ma zostać na zewnątrz. W szatni, na której widnieje napis "za zniknięcie cennych przedmiotów nie odpowiadamy"...

A na Politechnice można wnosić wszystko, jedyny warunek to wpis do księgi odwiedzin :).


Nie chciałam żeby ten tekst w jakikolwiek sposób zachęcał do studiowania na Politechnice, czy całkowicie kogoś zniechęcił do studiów na UŚu. Prawdopodobnie gdybym wiedziała rok wcześniej jaki jest tutaj bałagan to wcale bym nie złożyła papierów. Całkowicie zniechęcili mnie do studiowania... A fakt, że słyszę takie same opinie od znajomych z różnych wydziałów tylko to potwierdza. Sama mam jeszcze kilka przygód do opisania, a studiuję dopiero od października na tej uczelni...




11 komentarzy:

  1. Czy my się przypadkiem nie znamy? Albo nie jesteśmy jakoś spokrewnione :P Bo wiesz mam takie samo zdanie na temat UŚia, biurokracja, bardzo trudno coś załatwić i wiele wiele innych mankamentów. W stu procentach zgadzam się z Twoim postem...

    OdpowiedzUsuń
  2. "Wracając do tematu egzaminów - są tylko DWA terminy. Nie ma zerówek, nie ma trzykrotnych prób, właściwie ten drugi to też już jest karny, bo jeśli nie zaliczysz pierwszego to wpiszą tą dwóję do indeksu. Jeśli nie przyjdziesz na ten termin to też dostaniesz taki prezent."
    To akurat jest całkowicie normalne. Studiuję na UJ i tutaj jest podobnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie tylko na politechnikach jest więcej terminów? Na Warszawskiej, Śląskiej i AGHu są 3 terminy i zerówka :)

      Usuń
    2. Na Politechnice Gdańskiej są normalnie dwa terminy. Jeśli prowadzący jest przychylnie nastawiony to czasem zrobi i zerówkę. A co do trzeciego terminu trzeba porozumieć się z prowadzącym a następnie złożyć podanie do dziekanatu. Jednakże robi to tylko starosta roku, więc tylko jedna osoba się z tym męczy :D

      Usuń
  3. Na moim wydziale na Politechnice wstępny plan pojawił się 28 września, a później przez pierwsze dwa tygodnie i tak wszystko całkowicie się zmieniło :P

    u nas oficjalnie nie istnieje coś takiego jak zerówka, jest to dobra wola wykładowcy, który i tak później do indeksu to wpisze z datą I terminu. Terminarza egzaminów nadal nie widziałam na oczy, choć niektóre terminy dotarły do mnie poczta pantoflową :P

    Więc to nie tylko UJ ma swoje złe strony :)

    Ale wykrywacz metalu to chyba lekkie przegięcie :P jak w amerykańskich filmach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam okazję studiować na UJ, rozczarowałam się bardzo i zmieniłam na UWr, ale muszę Ci powiedzieć, że wiele rzeczy o czym piszesz dotyczy również tych uczelni. Plany na ostatnią chwilę, biurokracja i niepomocne pani w dziekanacie to chyba domena większości uczelni. Co nie zmienia faktu, że to wszystko irytujące :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Okej, hejters gonna hejt. Studiując na dwóch kierunkach na UŚ nie do końca się z Tobą zgadzam. A studenci będą narzekać zawsze.

    1) Problem z planami jest akurat znany od zawsze, więc nihil novi. Zapomniałaś natomiast napisać, że zgodnie z regulaminem UŚ, masz prawo jako IOSowiec do 100% nieobecności na zajęciach.
    2) Terminy egzaminów zazwyczaj są tylko dwa i tylko raz, na kierunku technicznym, spotkałam się z trzema. O czym zapomniałaś napisać, to że jako IOSowiec, masz prawo do indywidualnego terminu egzaminu i wykładowca nie może Ci odmówić, jeżeli egzamin stoi w kolizji z innym egzaminem.
    3) Dwója za oblanie pierwszego terminu jest dla mnie czymś oczywistym. Dlaczego osoba, która wtopiła ma być nagrodzona brakiem oceny? Czego nie napisałaś, zgodnie z regulaminem uczelni masz prawo do nie przyjścia na egzamin i przywrócenia pierwszego terminu.
    4) Z praktykami jest tak, że każdy instytut (nawet nie wydział) rządzi się swoimi prawami. Ja dostałam jedną kartkę do podbicia i cały proces biurokratyczny zajął mi jakieś 5 minut. Ba, nie wszędzie na UŚ praktyki są obowiązkowe!
    5) W czytelni to nie jest wykrywacz metalu, co Ty opowiadasz =='' Nie studiowałaś na UŚ w czasach, kiedy masowo wynoszono książki z czytelni. Do dzisiaj w OPAC wiszą pozycje, których nie ma, bo zostały ukradzione z czytelni. Wiesz co się dzieje w CINIBA? Jeżeli ktoś chce książki, której nie może wynieść, bo np. ma już limit na koncie, to po prostu stawia ją w innym dziale, w sobie tylko znanym miejscu, żeby nikt mu jej nie podpieprzył. Czy stawia ją potem na miejsce? Rzadko. Potem w OPAC jest książka, na półce nie ma - czary, kurde.
    6) "Jeśli nie byłeś na pierwszym terminie, bo leżałeś nieprzytomny w szpitalu - powinieneś w ten sam dzień udać się do dziekanatu, pokornie przeprosić, błagać o wybaczenie, przedstawić dowody (na piśmie, a jakże! najlepiej od ordynatora!) i modlić się o przywrócenie pierwszego terminu." Wierutne kłamstwo. W regulaminie masz zapewnione, że o przywrócenie pierwszego terminu masz prawo się ubiegać w ciągu tygodnia od ustania przyczyny nieobecności, czyli tydzień po wyjściu ze szpitala, a nie od egzaminu.

    Nie czytasz regulaminu, nie znasz swoich praw i dajesz się łoić paniom z dziekanatu albo studentom, którzy powielają plotki. Jestem IOSowcem, znam swoje prawa, nikt nigdy nie odmówił mi zerówki. Pani z dziekanatu Ci nie pomoże, bo ma 24758684521 innych obowiązków - trzeba się troszczyć o swoje. Biurokracja jest niemal wszędzie, w prawdziwym życiu też.

    UŚ nie jest uczelnią marzeń - prawda. Ale narzekanie jest wszędzie, a w tym momencie robisz złą reklamę uczelni w oparciu o swoje doświadczenia BEZ powoływania się na jakiekolwiek fakty. Idziesz do dziekanatu z regulaminem - masz załatwione. Idziesz do wykładowcy i informujesz go swoich prawach - masz załatwione. Tylko trzeba robić to sprawnie i ze znajomością tematu.


    Uf, się uniosłam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej, to teraz ja ;)
      1) Nie mówię o rzeczach nowych, tylko o tym co mi przeszkadza, a ustalanie planów jest jedną z tych rzeczy. Jako IOSowiec masz prawo do 50% nieobecności, jeśli chcesz więcej to musisz się dogadywać z prowadzącymi... ("Przyznanie IOS upoważnia studenta do częściowego zwolnienia z obowiązku uczęszczania na zajęcia dydaktyczne...")

      2) IOSowcy mają takie prawo, ale inni i tak mają tylko te 2 terminy.

      3) Możesz nie przyjść, ale żeby przywrócili pierwszy termin trzeba mieć konkretny powód który przekona parę osób - komisję, panią w dziekanacie...

      4) Mówiłam o własnych doświadczeniach :) Wiem jak to jest na moim wydziale - całkowity bałagan, a na dodatek teraz nawet ich strona internetowa nie działa i nie można sprawdzić terminów konsultacji w sesji...

      5) Z wykrywaczem metalu żartowałam, naprawdę nie myślałam, że weźmiecie to na serio :)

      6) O ile wcześniej nie zamkną USOSa... W sesji zimowej bardzo szybko go zamykają, więc jeśli poleżysz za długo w tym szpitalu to będzie problem, bo pani w dziekanacie będzie musiała iść do prodziekana ds. studentów, który pójdzie do dziekana, który pójdzie do informatyków, żeby pozwolili to przywrócić. Słyszałam o dwóch przypadkach w tej sesji zimowej, gdy ktoś się usprawiedliwiał po zamknięciu systemu - nie przywrócili im terminu.

      Jesteś IOSowcem i przez to masz inne prawa niż wszyscy, a na dodatek jesteś trochę inaczej traktowana przez prowadzących. Wiem, bo mnie też inaczej traktują :) Dokładnie 3 dni temu chłopakowi z mojej grupy prowadząca powiedziała, że ona nie ma czasu żeby robić zerówki i żeby poczekał do pierwszego terminu. I nic nie pomoże upominanie się, bo to ta sama osoba później będzie oceniać te egzaminy ustne i pisemne...

      Usuń
    2. 1) Nieprawda. Też jestem na jednym kierunku w Sosnowcu i zapewniam cię, że masz prawo do 100% nieobecności, jeżeli wykładowca się zgodzi. Okej, może tego nie podpisać, ale Ty masz prawo mu powiedzieć, że w regulaminie masz prawo do "częściowej lub całkowitej nieobecności na zajęciach". No poważnie mówię :D

      2) Owszem, ale mogą mieć je w innych terminach. Moja koleżanka namiętnie przenosi pierwszy termin na wrzesień, a drugi na październik. BO MOŻE :D A w czerwcu jest zbyt ładna pogoda, żeby, jej zdaniem, chodzić zaliczać.

      3) Mam dla Ciebie złą wiadomość - masz sukowatą panią w dziekanacie. To nie jest wina UŚ, wydziału, kierunku, tylko pani w dziekanacie. Moje obie panie w dziekanatach przyjmują argument, że jestem przeciążona, i załatwiają sprawę u dziekana, tylko że, ekhem, ja studiuję też poza UŚ, czyli tych kierunków mam więcej niż 2, co zazwyczaj robi takie wrażenie, że wszystko mi podpisują.

      ad6) Nie ma czegoś takiego jak zamknięcie USOSa. To mit, którym się straszy studentów. Zapewniam Cię, że USOSa można edytować zawsze, jeżeli ma się dobre kontakty w dziekanacie. Naprawdę. Poważnie. Obawiam się, że macie straszną panią za biurkiem, i nawet domyślam się która to. Nasza przemiła pani załatwiała koleżance przepisanie przedmiotu bezpośrednio u dziekan, kiedy wykładowca się nie zgodził.

      Muszę chyba napisać u siebie jakiś poradnik, jak poruszać się po UŚ :D

      Usuń
  6. Mam podobne odczucia do Ciebie:) Studiuję na UŚ, ale jestem na kierunku zamawianym, więc my mamy nawet po 6 terminów egzaminów (chłopak półtorej tyg temu skończył sesję ZIMOWĄ), ale w pozostałych aspektach muszę się zgodzić w 100%.
    Biblioteka- KOSZMAR!!!!
    Biurokracja- aktualnie załatwiałam sobie staż unijny i muszę Ci powiedzieć, że w środę przed Bożym Ciałem była lista osób, które go dostały, potem był długi weekend i do wtorku trzeba było odebrać decyzję, a do czwartku przynieść gotową umowę (gdybym nie załatwiła tego wcześniej, byłoby krucho).
    Ja siedzę WEWNĄTRZ tego wszystkiego- jestem w komisjach tego kierunku zamawianego, widzę to od środka. Co chwila nas czymś zaskakują, każą dodatkowo przynosić...
    JM Rektor podpisywał regulamin gotowy 3 miesiące (dlatego to tak późno wyszło), łaskawie nie mógł autografu złożyć wcześniej....
    Pozdrawiam i powodzenia!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie plany i inne zmiany to jeden wielki kosmos - dowiadujemy się kilka dni po terminie, plany zajęć i siatki godzin zmieniają się w grudniu, także... wszędzie ten sam syf :D

    OdpowiedzUsuń