niedziela, 5 stycznia 2014

Podsumowanie tygodnia 1

Zaczynam nowy cykl - podsumowanie tygodnia. Mam zamiar opisywać co zrobiłam, co mi się udało, a co miałam w planach i nie wyszło. Taki swego rodzaju pamiętnik :)

Ten tydzień zdecydowanie był tygodniem wypoczynku. Nie zrobiłam zupełnie nic na uczelnię i bardzo się z tego powodu cieszę. Wreszcie udało mi się odpocząć i wyluzować. 

W poniedziałek (30.12) byłam na ostatniej w tamtym roku wizycie u kardiologa. Bardzo się ucieszyłam, że nadal się mi poprawia, mam do łykania mniej leków i ogólnie pozytywnie. Później pojechałam w odwiedziny do N. - mojej przyjaciółki od 8 lat. Na studiach niestety rzadko się widujemy, raz na ok. 3 miesiące. Przegadałyśmy 5 godzin, więc do domu wróciłam już w Sylwestra :).

Niestety w tym roku na Sylwestra musiałam zostać w domu - rodzice i brat pojechali imprezować, a ktoś musi się zająć chorą babcią i przerażonym psiakiem. Ale nic straconego! Zaczęłam czytać świetną książkę - Dziewczyny atomowe. Zupełnie inne spojrzenie na budowę pierwszej bomby atomowej podczas II wojny światowej. Z perspektywy kobiet mieszkających w sztucznym mieście, pracujących 6 dni w tygodniu nad jakimś tajnym projektem, o którym nikt nie rozmawia. Polecam!

W środę (1.01) leniłam się przed telewizorem oglądając skoki narciarskie, zajadając ciasta i ciasteczka, popijając pyszną herbatą zieloną z imbirem i cytrynką (polecam! Green Hills) do tego miodzik, plasterek świeżej cytryny i listek mięty. Absolutna pychota!

W czwartek spaliła mi się suszarka. W ręce. Przeraziłam się okropnie, nigdy wcześniej nie zapaliła mi się w ręce! Na szczęście uniknęłam pożaru :). Po południu odwiedziłam moje dzieciaczki, ciągle robią postępy, co mnie bardzo cieszy.

W piątek (3.01) musiałam pojechać na zakupy - mam nową suszarkę (Philips HP 4962/22)! Ma ładny fioletowy kolor, dwa biegi i kosztowała tylko 70 zł. Już ją wypróbowałam i świetnie suszy, włosy nie elektryzują się. Przy okazji zaopatrzyłam się w małą patelnię Tefal 20 cm. Jest zgrabna i lekka, idealna na śniadania w pojedynkę. 

Po powrocie do domu zabrałam się za robienie obiadu - penne z kurczakiem i pesto bazyliowym. Absolutnie obłędne, wszystkim smakowało. Najlepiej gotuje mi się "z głowy" i "na oko", więc konkretnego przepisu nie mam, ale składniki to pierś kurczaka, pomidorki cherry, orzechy włoskie, pesto bazyliowe, szynka szwarcwaldzka i oliwki czarne. 

Penne z kurczakiem i pesto

Około 19 odebrałam telefon od znajomego z liceum z propozycją wyjścia na kręgle i w ten właśnie sposób odnowiłam kontakty ze znajomymi z klasy. Świetnie się bawiłam, jednak mój nadgarstek nadal odczuwa ten niespodziewany wysiłek.

W sobotę (4.01) w południe było aż 13 stopni! Piękna wiosenna pogoda zachęciła mnie do wyjścia z domu, ale niestety tylko na zakupy :). Wylądowałam w TK Maxxie, gdzie znalazłam sobie świeczkę angielskiej firmy Pecksniff's. Moja jest żółta o zapachu cytrona z grejpfrutem. Pachnie obłędnie, ale najpierw trzeba jej dać się rozświecić.

Pecksniff's Grapefruit & Citron

Wieczorem, jak co sobotę, czekała mnie kąpiel w wannie. Uwielbiam jak woda pachnie, pieni się i zmienia kolor, więc używam soli do kąpieli (kolor), płynów do kąpieli (piana) oraz tych malutkich serduszek z Sephory (zapach). Taka kąpiel relaksuje w 100% i można siedzieć, siedzieć, siedzieć... Nie lubię czytać w wannie, więc biorę ze sobą tablet, kładę w odpowiedniej odległości i słucham jazzu, bluesa, albo jakiejś muzyki klasycznej. 

Niedziele spędzam zazwyczaj tak samo, co tydzień. Wstaję późno (jak na mnie, tzn. około 10), jem jajecznicę, oglądam Rączkę (TVP Katowice), Cejrowskiego i Makłowicza, potem szybki przegląd internetu, na obiad rosół i jakieś mięsko z całą rodzinką. Po obiedzie również chwila relaksu, za to po południu przygotowuję się na następny dzień (jeśli mam zajęcia) lub tydzień. Drukuję co mi potrzebne, dziurkuję kartki, przeglądam kalendarz itd...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz