sobota, 1 grudnia 2012

Rzucić czy zostawić?

Szczerze zastanawiam się nad rzuceniem filologii. Zaczęłam nawet robić listę "pros&cons".

Rzucić:

  1. Nie tego oczekiwałam po tych studiach. Tempo nauki języka jest masakrycznie powolne, za to ogromny nacisk jest kładziony na historię, literaturę i łacinę. Coraz mniej chce mi się chodzić na zajęcia.
  2. Mało uczą, dużo wymagają. Wiem, że studia polegają na samodzielnej nauce, ale jak można bez jakichkolwiek zapowiedzi sprawdzać znajomość nazw geograficznych (ktoś wie może gdzie leży Dżibuti i Kiribati?).
  3. Jestem w ciągłym pośpiechu i nie mam czasu dla siebie. Ostatnio 3 kawy i 1 posiłek dziennie to norma. Na dłuższą metę tak się niestety nie da.
  4. Kompletnie nie mam czasu na życie towarzyskie. W tym tygodniu byłam u przyjaciółki na chwilę i przez to mam ogromne zaległości w obowiązkach.
  5. Prowadzący zajęcia ciągle powtarzają, że przygotowują nas do pracy w roli tłumacza. Przed podjęciem studiów nigdzie nie było to napisane, miał być po prostu angielski w biznesie. Praca tłumacza (bez obrazy) jest dla mnie zbyt żmudna i monotonna, więc nie chcę jej wykonywać "na stałe" (dopuszczam jakieś krótkie zlecenia w nagłych wypadkach podreperowania budżetu).
  6. Mogłabym bardziej skupić się na inżynierii, chodzić na wszystkie zajęcia i mieć lepsze wyniki. Od drugiego semestru mają się zacząć dodatkowe zajęcia - chętnie bym na nie chodziła.
  7. Nie jestem pewna, czy te studia rzeczywiście są mi do czegoś potrzebne. Od dawna moim marzeniem jest emigracja do Austrii, gdzie angielski może się przydać, ale nie musi.
  8. Miałabym więcej czasu na naukę niemieckiego, może na jakieś kursy dokształcające.
  9. Stresuję się, jestem nerwowa i z tego wszystkiego zaczęłam przybierać na wadze. Nie mam kiedy poćwiczyć, czy się zrelaksować, gdy ciągle nade mną wisi wizja nieodrobionych zadań.
  10. Może lepszym pomysłem byłoby po prostu zdanie egzaminu z business english? Filologów jest już ogromna ilość na rynku pracy, więc po samej filologii na pewno nie ma co robić. Chyba muszę skupić się na możliwych możliwościach zatrudnienia, a w tym wypadku zdecydowanie wygrywa inżynieria - zarówno w Polsce, jak i za granicą. 
Zostać:
  1. Kryzys jest i nigdy nie wiadomo, co się może człowiekowi przydać. A nuż będzie potrzebny inżynier po filologii?
  2. Obecne odczucia mogą być przelotne - nie chcę później tego żałować. Nie chcę zamykać sobie żadnych ścieżek rozwoju.
  3. Może wszystko się wreszcie rozkręci i zaczną się przedmioty kierunkowe. Już niedużo zostało do końca semestru, może warto poczekać i zobaczyć jakie przedmioty będą na drugim?
  4. Mam dużo zajęć, ale nadal daję radę. Gdybym odpuściła i nie chciała mieć ze wszystkiego piątek na pewno byłoby mi łatwiej (ale niestety tak nie umiem ;)
Ehh... Mam przed sobą ogromny dylemat i coraz bardziej skłaniam się ku rzuceniu tego. Z drugiej strony nie chcę być nieodpowiedzialna - zajęłam komuś miejsce, więc teraz powinnam to kontynuować. Ale też nie byłabym jedyną, która zrezygnowała - najpierw na kierunku było 50 osób, zostały już tylko 44. Na pewno zdjęłabym z siebie ogromny ciężar i mogła wyciągnąć więcej z politechniki, a przede wszystkim odpoczęła.  Bardzo bym chciała spojrzeć na to z zupełnie innej perspektywy i ocenić całą sytuację obiektywnie...

6 komentarzy:

  1. Moim zdaniem lepsze byłoby zapisanie się na kurs angielskiego. Ewentualnie wersja mniej obciążająca budżet - nauka samemu + native speaker (może być jakiś anglojęzyczny znajomy z czatu). Filologia to przede wszystkim poznawanie kultury, literatury kraju. Z resztą sama wiesz. Sama wiesz co jet dla Ciebie lepsze. Taka mała podpowiedź z mojej strony, że rzucić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki za wyrażenie opinii ;) Muszę być jednak na 100% pewna zanim podejmę decyzję, a do tego jeszcze mi trochę brakuje.

      Usuń
  2. Widzę, że stoisz przed wyborem, który ja miałam jakiś czas temu. Ja studia filologiczne rzuciłam, bo nie satysfakcjonowały mnie zajęcia, które były prowadzone i przede wszystkim nie czułam żadnego postępu. Decyzji cały czas nie żałuję. Skupiłam się na jednym kierunku, dostałam się do Studenckiego Biura Karier i zdobywam doświadczenie do przyszłej pracy - a języki? Wierzę, że można nauczyć się ich samemu, a filologia jest dla pasjonatów. Wiedzę o literaturze można rozwijać samemu :)
    jednak decyzja należy tylko do Ciebie - życzę Ci powodzenia w jej podjęciu i nie żałowaniu kolejnego kroku! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zostaniesz teraz, to rzucisz te studia później - skądś to znam.
    Po co Ci studia, skoro można pójść na kurs 'Business English'?
    Inżynier po filologii? Ważniejsze doświadczenie, a nie papierki.

    Lepiej skupić się na jednym niż ciągnąć kilka srok... Wiem, co mówię, bo sama miałam dwa kierunki dziennie (w tym filologię), pisanie licencjatu, staż w telewizji newsowej i pracę w dni robocze (!) i weekendy. Maksymalnie rok da się tak wytrzymać, ale te wyrzeczenia nie były tego warte.
    Przemyśl to i licz się ze zdrowiem.

    Ps.: nie 'ilość' zajęć, a 'liczba'. Zajęcia to rzeczownik policzalny. Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeżeli jeszcze nie podjęłaś decyzji (patrząc na zmianę nagłówka), mogę zalecić tylko jedno. Zdaj pierwszą sesję - potem zrezygnuj. Poświęciłaś dwa miesiące, a zaliczenia się przydają. Do sesji niecałe dwa miechy, a te wpisy mogą się przydać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie jestem w trakcie wpisania kolejnego posta ;) Podjęłam właśnie taką decyzję ;) Ale mimo wszystko wielkie dzięki za opinię!

      Usuń