... jestem znudzona ;). Dobra, może trochę żartuję, ale szczerze mówiąc to na razie mało się dzieje i gdyby nie to codzienne jeżdżenie w różne miejsca to nawet nie poczułabym, że studiuję dwa kierunki.
Na Politechnice większość ludzi nie miała w liceum rozszerzonej matematyki i fizyki (nie mówiąc o maturze...), więc dla nich to, co teraz powtarzamy jest całkowicie nową czarną magią. Dla mnie to po prostu powtórka sprzed trzech lat - część rzeczy jest oczywista, część trzeba sobie przypomnieć. Z chemią jest troszkę inaczej - jest sporo ludzi po biol-chemach, którzy wprawdzie uczyli się na poziomie rozszerzonym, ale (znowu...) nie zdawali z niej matury, czyli mało z niej wiedzą. Ja chemię miałam jedynie na podstawie (nie zdawałam matury;), ale w porównaniu z resztą nie wypadam tak źle - przynajmniej muszę się przyłożyć tylko do jednego przedmiotu, a nie aż trzech. Kolejne zaskoczenie - liczba dziewczyn. Jest ich mniej więcej połowa (prognozuję, że po pierwszym semestrze będzie ich znacznie mniej), z czego większość przerasta narysowanie prostopadłościanu i dwóch ceowników... Nie wspominając o czarnej magii jaką jest dla nich rzutowanie (takich rzeczy uczy się na technice w gimnazjum, czyli jakieś 5-6 lat temu). Ja jak na razie jestem zachwycona zajęciami z budowy maszyn (wcześniej zwaną grafiką inżynierską) - wreszcie coś, na czym trzeba pomyśleć. Za to na informatyce będziemy omawiać.... Worda i Excela jakżeżby inaczej! Cieszę się, że chociaż nie Painta.
Na Uniwersytecie ludzie są dziwni. Niemalże na każdych zajęciach prowadzący mówi, że nie rozumie matematyki, a ludzie którzy nie mają z nią problemu są dziwni. A co lepsze - studenci im przytakują! ! ! Tak jakby cała ta gromada chciała się podbudować i pocieszyć, że nie mieli wystarczająco dużo samozaparcia i wytrwałości, żeby zrozumieć matematykę. Oni się tym chwalą, że nie umieją! Czyżby nie mieli również pojęcia kim jest prawdziwy humanista?
Humanizm zakłada, że to dziedziny, które pozwalają rozwijać
ludzki intelekt, są tymi, które naprawdę czynią ludzi "w pełni
ludźmi". Praktyczną podstawą jest przekonanie o istnieniu różnych
możliwych do rozwijania rodzajów intelektu, takich jak zdolności analityczne,
matematyczne, lingwistyczne, itp. W.T. Harris wyróżnił "pięć okien
duszy" (matematyka, geografia, historia, gramatyka, i literatura/sztuka).
pl.wikipedia.org
Ja po prostu nie rozumiem powodu takich przechwałek - "nie umiem matmy to jestem normalny". Z tego powodu źle się tam czasami czuję (co tu dużo mówić - czuję się jakbym była jedynym człowiekiem w stadzie małp). Jeśli chodzi o angielski to nie mam problemów, wszystko mamy na poziomie upper-intermediate, czyli to samo co miałam w liceum. Jeśli chodzi o niemiecki to całkowita porażka - uczą go od podstaw. Już się dogadałam z prowadzącymi, że nie będę chodzić na zajęcia, a jedynie na testy. Za to dowiedziałam się, że mój poziom będzie dopiero na 3 roku. Masakra! Jedyne pozytywne zaskoczenie - przedmiot zwany "język biznesu". To jest po prostu ekonomia w pigułce po angielsku, jeden z najciekawszych przedmiotów na tych całych studiach. Na wykłady z historii i historii literatury nawet nie poszłam - nie chciałam się denerwować ;)
Jej, że wykładowcy wszyscy podkreślają, że nie umieją matematyki i to na wydziale technicznym to strach się bać ;) Ja rozumiem studenci bo tak to zawsze było ale wykładowcy brrr. :d
OdpowiedzUsuńNie na wydziale technicznym tylko filologicznym ;)
UsuńA no tak, widzę :) Bo jakby na Polibudzie jeszcze każdy wykładowca bał się matematyki to już nie wiem :d
UsuńHmm... to co piszesz o Politechnice wcale mnie nie zdziwiło - u mnie było to samo a to już 7 lat od mojego powitania uczelni... U mnie wielu z tych ludzi sie wyrobiło i po sesji nikt by nie poznał ze przyszli na uczelnie nie wiedząc co to logarytm.
OdpowiedzUsuńJa miałam kiedyś lektora języka, który chcąc zapewne wytłumaczyć brak znajomości literatury ciągle powtarzał: "ja nie jestem humanistą!" Żenada...
OdpowiedzUsuńNo popatrz! A nam te 9 lat temu na początku LO wmawiali, że jak nie będziemy zdawać matury z przedmiotów ścisłych na poziomie rozszerzonym, to nie mamy co myśleć o studiach na politechnice. No i zostałam humanistką z tlejącym zamiłowaniem do...fizyki!
OdpowiedzUsuńUni sląski i wszytsko jasne ;) U mnie pełno osób studiowało po dwa kierunki (politologię i matematykę na przykład), a statystyka czy logika nie sprawiała nikomu problemów.
OdpowiedzUsuńprawdą jest natomiast, że kolejne roczniki studentów są coraz głupsze, nieprzystosowane do studiowania, a do wkuwania i do zaliczania egzaminów najłatwiejszą drogą.
Większość nie ma pojęcia ani o literaturze, ani polityce ani geografii, o gospodarce światowej nie wspominając. Mało kto wie nawet kto jest najważniejszą osobą w naszym państwie zaraz po prezydencie. Cóż, nawet politolodzy i dziennikarze nie wiedzieli, co pokazał casus katastrofy smoleńskiej.
Można tylko załamać ręce i uczyć się samemu:D
Ale bufet na filo w Sosnowsi fajny ;D
OdpowiedzUsuńCzyżby tu wszyscy ze Śląska? To kiedy idziemy na kawę?;)
OdpowiedzUsuńSwego czasu studiowałem na wydziale Politechniki naprzeciw tego ze zdjęcia. Choć w tym na zdjęciu zajęcia też miewałem ;)
OdpowiedzUsuń